Paulo Mendesa Camposa Uważany jest za jednego z najwybitniejszych pisarzy literatury brazylijskiej. Górnik urodzony w Belo Horizonte w 1922 roku należał do pokolenia wielkich nazwisk, m.in. Manuel Bandeira, Carlos Drummond de Andrade, Fernando Sabino i Rubem Braga, wszyscy znakomici poeci i kronikarze. To on, obok znanych nazwisk, najlepiej przełożył kronikarski gatunek na teksty przesiąknięte liryzmem i pięknem.
Pisarz rozpoczął swoje życie literackie w wieku dwudziestu trzech lat, kiedy przeniósł się z Minas do Rio de Janeiro. Jego kroniki przyciągnęły uwagę krytyków literackich, gdy tylko zaczęły się ukazywać w takich gazetach jak Correio da Manhã i Jornal do Brasil, a także w czasopiśmie Manchete. Słowo pisane, jego pierwszy tomik wierszy, ukazał się w 1951 roku. Później opublikowano dwa inne tytuły z tekstami tego gatunku, Testament Brazylii w 1956 r. I zbiór wierszy O Domingo Azul do Mar w 1958 r. Dużą część swojej twórczości poświęcił kronice, jednak ze względu na delikatność i niepowtarzalność jego wierszy również jego poezja zasługuje na poczesne miejsce.
Zobacz więcej
Itaú Social 2022 rozprowadzi 2 miliony fizycznych i…
Organizacja pozarządowa Pró-Saber SP oferuje bezpłatne kursy dla edukatorów
Abyście mogli lepiej poznać twórczość poetycką jednego z najważniejszych kronikarzy Brazylii, zapraszamy do serwisu Escola Educação wybrała dziesięć wierszy Paulo Mendesa Camposa, abyś mógł kontemplować poetycką prozę pisarz; poezja, która niesie ze sobą liryzm i piękno rozproszone w codziennych tematach. Dobre czytanie.
CZAS
Tylko w przeszłości samotność jest niewytłumaczalna.
Bukiet tajemniczych roślin prezent
Ale przeszłość jest jak ciemna noc
nad ciemnym morzem
Choć nierealny sęp
To uciążliwe, że mój sen jest prawdziwy
A może jesteśmy fantastycznymi zjawami
Sęp skalny jest silny i wierny
Ci, którzy pamiętają, przywołują to na twarz
Melancholia zmarłych
Wczoraj świat istnieje
Teraz jest czas naszej śmierci
W TYM SONECIE
W tym sonecie, moja miłości, mówię,
Trochę jak Tomás Gonzaga,
O ile pięknych rzeczy pyta ten werset
Ale udaje mi się kilka pięknych wersetów.
Jak skąpe źródło pustyni,
Moje emocje to dużo, kształt mało.
Jeśli zły wers zawsze przychodzi mi do ust,
Tylko w mojej piersi żyje właściwy wers.
Słyszę głos szepczący to ostre zdanie
Jednak kilka delikatnych słów
Nie wiem, jak dopasować linie mojej piosenki
Wewnątrz łatwo i bezpiecznie.
I tu chwalę tych wielkich mistrzów
O uczuciach nieba i ziemi.
CZAS-WIECZNOŚĆ
Chwila jest dla mnie wszystkim, czego nie ma
tajemnicy, która wiąże dni
Zapadam się w pieśń, która jest pasterzem
nieskończone chmury teraźniejszości.
Ubogi w czas, staję się przezroczysty
w świetle tej pieśni, która mnie otacza
jakby mięso było obce
do naszej niezadowolonej nieprzejrzystości.
W moich oczach czas jest ślepotą
a moja wieczność flagą
otwarte na błękitne niebo samotności.
Bez brzegów, bez celu, bez historii
czas, który przemija, jest moją chwałą
i przerażenie mojej duszy bez powodu.
PIOSENKA DLA DJANIRY
Wiatr jest uczniem powolnych godzin,
przynosi swoje niewidzialne narzędzia,
twój papier ścierny, twoje delikatne grzebienie,
rzeźbi swoje małe włosy,
gdzie podrobione olbrzymy nie pasują,
i nigdy nie poprawiając jego wad,
już warczy niezadowolony i guaia
w niebezpieczeństwie i idzie na drugą plażę,
gdzie może wreszcie się ustatkuję
chwila na piasku — i odpocznij.
ŚMIERĆ
dlaczego niebiański nieład
kosmos krwi zajmuje mi dużo czasu
gęsty olej umarłych?
Dlaczego patrz moim okiem?
Po co używać mojego ciała?
Jeśli ja żyję, a on nie żyje?
dlaczego pakt niezgody
(lub nieszczęśliwy interes)
Czy zmarły przytulił się do mnie?
Co za najbardziej rozłożona przyjemność
zrób mi środkową klatkę piersiową
z nieobecnej skrzyni zmarłego?
Dlaczego waga zmarłego?
jest włożenie skóry
między moim a drugim ciałem.
Jeśli smakuje to zmarłym
co jem z obrzydzeniem
jedz martwe w moich ustach.
Cóż za tajemna niezgoda!
po prostu bądź magazynem
żywego i martwego ciała!
On jest pełny, ja jestem pusty.
POCZUCIE CZASU
Buty postarzane po noszeniu
Ale poszedłem sam na to samo pustkowie
A motyle lądowały mi na palcach.
Rzeczy były martwe, bardzo martwe,
Ale życie ma inne drzwi, wiele drzwi.
Na ziemi leżały trzy kości
Ale są obrazy, których nie potrafiłem wyjaśnić: przerosły mnie.
Płynące łzy mogą przeszkadzać
Ale nikt nie może powiedzieć, dlaczego miałoby minąć
Jak tonący wśród prądów morskich.
Nikt nie może powiedzieć, dlaczego echo otacza głos
Kiedy jesteśmy dziećmi, a on biegnie za nami.
Wiele razy robili mi zdjęcia
Ale moi rodzice nie mogli przestać
Niech uśmiech zamieni się w kpinę
Zawsze było tak: widzę ciemny pokój
Gdzie jest tylko biel ściany.
Często to widzę w żurawiach portowych
Złowrogi szkielet innego martwego świata
Ale nie wiem, jak widzieć prostsze rzeczy, takie jak woda.
Uciekłem i znalazłem krzyż zamordowanych
Ale kiedy wróciłem, jakbym nie wrócił,
Zacząłem czytać książkę i nigdy nie odpoczywałem.
Moje ptaki padły bez zmysłów.
W kocim spojrzeniu minęło wiele godzin
Ale wtedy nie rozumiałem czasu tak jak teraz.
Nie wiedziałem, że czas wbija się w twarz
Ciemna ścieżka, którą przechodzi mrówka
Walka z liściem.
Czas jest moim przebraniem
trzy rzeczy
nie rozumiem
Czas
Śmierć
Twój wygląd
Czas jest za długi
Śmierć nie ma sensu
Twój wygląd sprawia, że się gubię
nie mogę zmierzyć
Czas
Śmierć
Twój wygląd
Czas, kiedy ustaje?
Śmierć, kiedy się zaczyna?
Twoje spojrzenie, kiedy się wyraża?
bardzo się boję
Czasu
Smierci
od twojego spojrzenia
Czas wznosi mur.
Czy śmierć będzie ciemnością?
W twoim spojrzeniu szukam siebie
Ręce, które szukają
Kiedy wygląd zgaduje życie
Przywiera do spojrzenia innego stworzenia
Przestrzeń staje się ramą
Czas uderza niepewnie bez miary
Ręce, które szukają siebie nawzajem, utknęły
Zwężone palce przypominają pazury
Od ptaka drapieżnego, gdy chwyta
Mięso innych bezbronnych ptaków
Skóra spotyka się ze skórą i dreszcze
Uciska pierś, pierś, która drży
Twarz, której przeciwstawia się druga twarz
Mięso wchodzące w ciało jest spożywane
Wzdycha całym ciałem i mdleje
I smutek przychodzi mu do głowy spragniony i głodny.
Amor Condusse Noi Ad Una Morte
odrzuć swoją skromność
Pozbądź się swojej skromności dzięki koszuli
I zostawia ala szalonego bez pamięci
Nagość zrodzona dla chwały
Cierpisz z powodu mojego bohaterskiego spojrzenia
Wszystko, co ma twoje ciało, nie humanizuje cię
Łatwa ślepota zwycięstwa
A ponieważ doskonałość nie ma historii
Twoje działki są lekkie jak bryza
powolna stała połączona
Anioł w tobie sprzeciwia się walce i żałobie
I upadam jak porzucone słońce
Gdy miłość zanika, pojawia się pokój
Słyszę, jak twoje stopy ocierają się o moje stopy
Oddech nocy, który cię zabiera.
do baletnicy
Chcę teraz napisać mój wiersz
Gdzie skrajna krawędź rampy
Ucisz swoje stopy, a bóg się wywyższa
Jakby ciało było myślą.
Za sceną jest chodnik
Którego nigdy nie wyobrażaliśmy sobie na głos,
Gdzie twój czysty krok zaskakuje
Subtelne ptaki ruchu.
Kocham Cię miłością, która prosi o wszystko
W zmysłowym momencie, kiedy to się wyjaśnia
Nieskończone pragnienie smutku,
Nigdy nie wyjaśniając ani nie rozwiązując,
Ćma, która ląduje, ale nie zostaje,
Radosna pokusa czystości.
Luana Alves
Ukończył literaturę