Kto nigdy przez to nie przechodził, prawda? Idziesz z przyjaciółmi lub rodziną do restauracji lub baru, a po spożyciu i poproszeniu o rachunek, 10% napiwek od kelnera jest wliczony w kwotę do zapłaty. W przeszłości prawo nie było zbyt jasne w odniesieniu do tego działania. Jednak w 2017 roku powstała ustawa o napiwkach. Wiedz, o co chodzi.
Zobacz też: Paliwo PEC: propozycja ma na celu zerowanie podatków od benzyny, gazu i oleju napędowego
Zobacz więcej
Firma wprowadza na rynek pierwszy „latający spodek” dla członków załogi; poznać…
Merkury wszedł w Lwa; dowiedz się, jak to wpłynie na twój znak
Przed wejściem w życie Ustawy o napiwkach opłata serwisowa w wysokości 10% nie była częścią wynagrodzenia pracownika zakładu. Jednak po utworzeniu tego prawa opłata za usługę zaczęła stanowić część około dwóch trzecich wynagrodzenia pracowników, zaczynając być rejestrowana w karcie pracy.
W ten sposób Prawo Końcówki ustaliło, że konieczne jest obliczenie średniej związanej z wartością tego wynagrodzenia, miesięcznie, przy czym wartość ta jest obowiązkowo rejestrowana w karcie pracy oraz w ZUS Społeczny. Jednak chociaż obecnie istnieje prawo regulujące opłatę za usługę, nie ma ustalonej kwoty za tę opłatę, co oznacza, że zakład może zaproponować wyższy lub niższy procent niż ten 10%.
Chociaż istnieje ustawa o napiwkach chroniąca prawa kelnerów, płacenie 10% po spożyciu w restauracji lub barze nie jest obowiązkowe. Dzięki temu klient ma prawo zdecydować, czy wnieść wkład, czy nie. W ten sposób nadal może zdecydować się na zapłacenie więcej lub mniej niż 10% opłaty za usługę.
Ponadto zakład może również zatrzymać część kwoty napiwku. Pieniądze te muszą jednak zostać wykorzystane na cele socjalne, pracownicze lub składki na ubezpieczenia społeczne, tak aby kwota ta nie mogła być wykorzystana na zastąpienie wynagrodzenia pracowników.
Wreszcie, mimo że nie jest to obowiązkowe, opłacenie opłaty serwisowej jest świetnym sposobem na zachęcenie pracownika. Dodatkowo pokazuje, że akceptujesz usługę i chcesz częściej wracać do lokalu.