Słońce jeszcze nawet nie wzeszło, ale już wstało. Odłóż matę i zacznij porządkować przedmioty z wyprzedaży. Już wkrótce mogą pojawić się pierwsi klienci! Mężczyzna wita wszystkich przechodniów szczerym uśmiechem na „dzień dobry”.
Początkowo rutyna dla osób pracujących w sprzedaży, z wyjątkiem jednego ważnego szczegółu: jest to bezdomny, który sprzedaje książki, aby przeżyć na ulicach Rio de Janeiro.
Zobacz więcej
IBGE otwiera 148 wakatów dla agenta ds. badań spisu powszechnego; Zobacz jak…
Opublikowano ustawę ustanawiającą „Program nabywania…
To jest codzienność José Marcos D’Souza. W wieku 55 lat robi z chodnika ulicy w Praia do Flamengo, gdzie mieszka od trzech lat, wizytówkę swojego źródła utrzymania. Wszystkie książki są ofiarowane i, jak każdy dobry sprzedawca, stał się znany w całej okolicy.
Popularność, dzięki której otrzymujesz nie tylko książki, ale także ubrania, buty i jedzenie. Ale życie jako bezdomny nigdy nie jest łatwe, a José staje twarzą w twarz
wrogość niektórych ludzi, którzy tam mieszkają.
Nietolerancja doszła już do tego stopnia, że bije go jajami rzucanymi przez lokatorów kamienicy. Prześladowania pochodzą również od władz miejskich wezwanych do usunięcia go z punktu sprzedaży.
Historia José została opowiedziana w artykule opublikowanym przez BBC. Do raportu, on wentyluje. „Życie na ulicy jest gorzkie. Trzeba słuchać wielu obelg bez możliwości zareagowania, bez możliwości obrony”.
Ale José Marcos jest Brazylijczykiem i nigdy się nie poddaje! Na znęcanie się odpowiada współczuciem i poezją. Fan Carlosa Drummonda de Andrade, absolwent szkoły podstawowej, zapisuje własne teksty w notatniku, który trzyma w walizce.
Życie José Marcosa nie zawsze tak wyglądało. Wcześniej mieszkał z siostrą w mieście Niterói. Jednak sytuacja się zmieniła, gdy po nieporozumieniach rodzinnych zdecydował się opuścić dom.
Odtąd żył z tymczasowych prac. Zbiera doświadczenia jako dozorca, magazynier w supermarkecie, sprzedawca i kelner.
Piętno narkomanów i przestępców, które noszą bezdomni, José Marcos stara się wyjaśnić. „Kto jest na ulicy, nie jest złodziejem. Ci, którzy są na ulicy, mają potrzeby”.
Ponad 3700 osób jest częścią rzeczywistości José Marcosa. To liczba zarejestrowana przez „Somos Todos Cariocas”, ankietę przeprowadzoną przez miasto Rio w styczniu tego roku. Oprócz tych, którzy żyją na ulicach, kolejne 913 przebywa w schroniskach.
Souza spędziła nawet trochę czasu w ośrodku recepcyjnym znajdującym się w strefie zachodniej, a dokładniej w sąsiedztwie Jacarepaguá. Twierdzi jednak, że czuł się wysiedlony, a nawet wątpił, czy nie odbiera wakatu tym, którzy naprawdę go potrzebują. „Potrzebuję domu, a nie schronienia” – podkreśla.
José zarabia na życie sprzedając książki, prawda? Ale co zrobić z pozostałymi pieniędzmi? Wpłać na konto bankowe! Tym samym ma nadzieję spełnić swoje marzenie o zakupie domu w Governador Valadares, rodzinnym mieście jego rodziców w głębi Minas Gerais.
Tym, którzy promują niewidzialność bezdomnych, José Marcos, księgarz w Praia do Flamengo, zostawia wiadomość. „Chciałabym, żeby ludzie widzieli we mnie człowieka (…), który próbuje sobie w życiu radzić. Jaki byłby dla mnie najlepszy sposób na wygraną? Czy to kradzież, zabijanie ludzi? Właściwą rzeczą, abym wygrał, jest sprzedaż moich książek. To jedyna droga.